sobota, 27 października 2012

Bezsenność...

Od kilkunastu nocy zastanawia, się znowu czym jest zdrowy, niczym niezmącony sen... Prawdę mówiąc nigdy nie było go zbyt wiele (Natalia budzi się każdej nocy, w dobrym wypadku około 4 rano na jedzonko), ale to, co dzieje się teraz przypomina mi nasze początki.
Mała budzi się około 22. lub 23. i zaczyna się nasz dancing. Powody się dwa: zęby oraz ciągłe problemy
z brzuszkiem. Zęby, odkąd mała dostaje mleko modyfikowane na przemian z moim, oraz ponownie witaminę D, uderzyły ze zdwojoną mocą: 2 nowe w dwa tygodnie, ale to nie koniec. Kolejne atakują!!!
Póki co ma ich sześć, co na 13-miesięczne dziecko raczej niewiele.
No a brzuszek, cóż? Ciągłe problemy z załatwieniem się (choć po nowym mleku nieco mniejsze) i to ciągłe stękanie, jakby przed chwilą zjadła nie wiadomo co? Muszę przyznać, że sytuacja dla nas obu jest bardzo męcząca. Lekarze natomiast jakoś nie bardzo wiedzą co na to zaradzić. Gastroenterolog zalecił 6-tygodniową terapię, po której niewiele się zmieniło, a ostatnia wizyta u homeopaty jest kolejną nadzieją na to, że może tym razem będzie lepiej. Zobaczymy, poczekamy...

Póki co obie niewyspane, tulimy się do siebie mając nadzieję, że kolejna noc będzie łatwiejsza.
Dla tego uśmiechu warto nie spać :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz